Dopiero koniec sesji pozwolił mi na dokładniejsze przejrzenie blogów Włosomaniaczek. Dopiero wtedy doznałam pielęgnacyjnego olśnienia.
Zastanawiałam się, dlaczego te wszystkie cudowne domowe maseczki nie potrafią nawilżyć mi włosów. Owszem, dodawały blasku i zmiękczały, ale ciągle robiło mi się siano na głowie kilkanaście godzin po myciu. Dodajcie do tego raczej grube i gęste włosy z niedobitkami po cieniowaniu ;) Nawet chińska fryzjerka do której chodzę w Sydney (specjalnie wybrałam taki "orientalny" zakład fryzjerski w nadziei na jakieś cudowne polepszenie stanu moich włosów) była zdumiona, że jej zabiegi nie działają :D
Po raz pierwszy przeczytałam artykuł o porowatości włosów na blogu Caskady i od razu zrobiłam opisane testy :) Żeby nie oszukiwać, uprzednio umyłam włosy szamponem z SLSem. Efekt? Mam włosy NIEZATAPIALNE ;)
Wtedy z pomocą przyszły mi posty na blogu Czarownicującej o olejach, pielęgnacji włosów o niskiej porowatości i zbiorczy. Tak wylądowałam w sklepie ekologicznym i zaopatrzyłam się w to oto cudo:
Zwykły jadalny olej kokosowy extra virgin (Czym są oleje extra virgin?) |
1. Zmoczyłam dokładnie włosy w ciepłej wodzie i osuszyłam ręcznikiem.
2. Nałożyłam olej kokosowy na skalp i włosy, przykryłam folią spożywczą i owinęłam ręcznikiem na około 1.5 h.
3. Zmyłam olej delikatnym szamponem.
4. Potem odżywką, którą zostawiłam na kilka minut.
5. I ZNOWU odżywką, bo najwidoczniej olej kokosowy nie chciał się rozstać z moimi włosami ;)
6. Wypłukałam w 1 litrze letniej wody z 2 kroplami octu winnego.
7. Kiedy włosy lekko podeschły, wtarłam w końcówki 1 kroplę olejku arganowego.
Rezultat:
Skalp: po nałożeniu zaczął mnie delikatnie swędzieć, ale tylko do czasu jego zmycia. Chyba skóra domaga się czegoś innego.
Włosy: C-U-D-O!!! Zazwyczaj przy tak końskiej dawce mazideł miałabym tłuste, przyklapnięte strąki lub miotłę na głowie. Po olejku kokosowym są mięciutkie, puszyste ale jednocześnie ciut bardziej nawilżone (bez większego szału ale zawsze coś).
O, zachęciłaś mnie do eksperymentów z włosami :)
OdpowiedzUsuńMuszę lepiej zadbać o moje włosy :)
OdpowiedzUsuńTeż muszę lepiej zadbać o swoje :)
OdpowiedzUsuńświadomość pielęgnacji jest ważna :D ja mam normalną porowatość, bynajmniej tak mi się wydaje :)
OdpowiedzUsuńOj nawet bardzo ważna :D
UsuńMam olej kokosowy, ale nie używałam go jeszcze na włosy.
OdpowiedzUsuńW 100% zgadzam się z tym, że ten olej to test na porowatość. Z moich włosów zrobił siano, w przeciwieństwie do lnianego i rycynowego :)
OdpowiedzUsuń